sobota, 10 grudnia 2016

Zatańczymy jeszcze raz, czyli jak to jest powstawać po upadku

Zatańczymy jeszcze raz, czyli jak to jest powstawać po upadku

   Jak tam u was? Dużo czasu minęło kiedy ostatnio się widzieliśmy. Ale możemy zatańczyć razem jeszcze raz?Nie szukaj wymówek !


   A teraz czas wam coś powiedzieć. Jak widać minęły dwa miesiące od ostatniej notki, ale musicie zrozumieć, że bardzo trudno wygospodarować odpowiednią ilość czasu. 


   Jestem na sso głównie w weekendy, robię zadania i zmykam. Nie mam już tak wiele czasu na rozwijanie hobby, co według mnie jest paranoją. Żyjemy po to by uczyć się pracy, większość nic wielkiego nie osiąga, starzeje się i żałuje. Ale skąd taki chory wzorzec? Czemu człowiek żyje dla pracy, gdy tak naprawdę nie po to miał żyć? Wszystko jest takie trudne, każdy wchodzi w te ramy normalności i marnuje życie w imię przyszłego szukania pracy. Nawet jeśli ktoś obdarzony został talentem, nawet jeśli ma predyspozycje, czy kiedykolwiek się o tym dowie gdy nie ma czasu na próby i radość życia?


   Jesteśmy tak bardzo ściskani by iść w określonym kierunku. Ja także nie mogę pogodzić pasji i wykształcenia, to naprawdę bardzo trudne. Nie chodzi o brak chęci do nauki, nauka sprawia mi radość i czuję spełnienie, lecz czy żyję po to by zniknąć wśród szarości? Zapach książki, herbaty i smak pierników, gdy mój wzrok galopuje po słowach, przeskakuje spacje. 


   Najbardziej żałuję uczucia strachu. Strach hamował mnie bardzo wiele razy. Najgorsze jest to, że dopiero teraz zorientowałam się, że moim sercem i myślą rządzi strach, a jest to strach absurdalny. Gdy zaczynam odnosić sukces, rozwijać się, po prostu od tego uciekam, boję się by ktoś mnie zauważył i jednocześnie tego pragnę! Boję się upadku, uciekam, a wtedy spadam na dno.


   Opowiem wam bardzo krótką historię. Zacznę od tego, że jestem zapalonym koniarzem. Cokolwiek robię, o czymkolwiek myślę, w końcu doprowadzi mnie do koni. Często są tematem moich prac, zdjęć, tekstów, wystroju, rozmyślań. Zaczęłam jeździć w wakacje przed gimnazjum. To było wyjątkowe! Strasznie spodobało mi się przebywanie z tymi olbrzymami, chciałam dla nich poświęcić wszystko, wychowywały mnie. 
   Skończyłam jeździć gdy zorientowałam się, że więcej się tam nie nauczę. Miałam kilkumiesięczną przerwę i potem znów zaczynałam jak nowicjusz, a było coraz lepiej: chody boczne, początki skoków. Pewna instruktorka nie bardzo przypadła mi do gustu, a poprzedni instruktor wyjechał, zmieniłam stadninę. 
   W nowej stadninie wszystko było nieodkryte i jak wariacki sen. Zrób to, zrób tamto, a ja czułam się jak jakiś nowicjusz. Pierwsze czego musiałam się nauczyć, a co bardzo się przyda przecież, to zakładanie ochraniaczy. Było tutaj całkiem fajnie, ale organizacja nie przypadła mi do gustu. 


   I tak, rzuciłam konie już drugi raz. Mimo tego jak szybko robiłam postępy, mimo wielu nowych wiadomości, poddałam się, uczucie strachu zawładnęło mną. Bardzo tego żałowałam, mam teraz znów niepowtarzalną okazję wrócić do tego pięknego sportu. Jestem zagubiona gdy szukam stadniny, bardzo niewiele ma swój klub, czy oferuje naukę skoków. Teraz jednak wyznaczyłam sobie cel, wytrwale będę ćwiczyć i zdobywać wszystkie potrzebne umiejętności. 


   Na pewno zabiorę ze sobą aparat! Zrobię przynajmniej jedno zdjęcie, by mój dzisiejszy wpis miał jakikolwiek sens. 
   Pamiętajcie żeby się nie poddawać. Kiedyś wstawiałam tu pewien cytat: --> . Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo odnosiło się to do mnie. Trzeba dążyć do celu! W tym świecie nie liczą się tylko pieniądze, pokażmy tę prawdę światu!


Cierpnąca Sroka Enjoy
Copyright © 2016 Alice Shyhaven , Blogger