Oto nadszedł ten dzień, w którym mamy tutaj wiele zmian. Zmieniłam adres, tytuł, wygląd. Dzieje się trochę. Potrzebowałam konkretnych zmian, czegoś co zmieniłoby o 180 stopni całego bloga. Myślę, że powoli osiągam ten cel. Postaram się, żeby zmiany nie poszły na marne.
Zadania z tamtej aktualizacji zostawiły na mojej twarzy banana, na dobre parę dni. Wreszcie poczułam się jak jeździec dusz, a nie wolontariusz jorveski! Pomaganie jest miłe, ale brakowało mi sytuacji, gdy mogę zrobić coś w większej skali. Byłam już rozczarowana, Lisa i reszta ekipy pokazały swoje moce, a ja mogłam tylko patrzeć. Jakże ucieszyłam się, gdy nagle wzbiłam się w powietrze i uratowałam jednego z swoich ssowych crushów! Zaczynając przygodę z sso, bardzo spodobał mi się ten osobnik x3.
Absolutnie jeden z najlepszych wątków tych zadań to rozmowa z panem Sandsem. Pomimo tego, że jest zły, ma okropne zamiary, pomaga nam. Rozumiem, że jest to pomoc z powodu zbieżności interesów. Pan Sands zawsze mnie intrygował, od czasów gdy grałam jeszcze w "sso na pcety". Był takim strasznym badassem, bez pardonu, bez kompromisów, intrygujący.
Wildprince zaskoczył mnie, ponownie mnie oczarował. Zupełnie mnie rozbroił mój pierwszy koń, zobaczyłam w nim coś więcej niż tylko kosiarkę na łące. Konik ten jest urodziwy, jasny, plus punktuje za to, że należy do siwencjów.
.....................................................
Jutro także planuję wypuścić posta, więc miejcie oczy szeroko otwarte. Powoli aktualizuje zakładkę z końmi i moją małą charakterystykę, więc na razie jest tam nuda ^^,. Dajcie mi parę dni na te zakładki.
Widzimy się jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz